poniedziałek, sierpnia 19, 2019

ROZDZIAŁ 3 "Nowa laleczka" Ker Dukey & K. Webster



ROZDZIAŁ TRZECI
~ Dziwne ~

Benny
POTWORNIE DUŻO KRZYCZAŁ.
            Co z kolei niewyobrażalnie mnie wkurwiało.
            Strach jest o wiele bardziej podniecający, kiedy można obserwować go w całkowitej ciszy – gdy dostrzega się go w oczach ofiar i w ich roztrzęsionych ciałach…
Nie spodziewałem się zastać tam tej dziewczyny, jednak jej przerażenie było dokładnie takie, jak sobie wymarzyłem. Stała nieruchomo i nie pisnęła nawet słówka, aż do chwili, kiedy zemdlała, nie mogąc wytrzymać widoku rozszarpywanego na strzępy faceta… Kimkolwiek w ogóle dla niej był. Jej bezwładne ciało okazało się nagrodą, której nie oczekiwałem i której zwykle bym nie dostał, no ale cóż, dlaczego nie miałbym zabrać jej do domu, skoro już tam była?
            Słysząc chrzęst otwieranego zamka, wiem, że to Tanner, ponieważ nikt inny nie posiada kluczy do mojego mieszkania – mojego mieszkania, które należy do niego.
            Gdy zatrzymuje się obok mnie, w powietrzu unosi się jego zapach. Chociaż nawet na niego nie patrzę, doskonale rozpoznaję moment, w którym zauważa dziewczynę, gdyż atmosfera natychmiast gęstnieje.
Moja mała zdobycz jest młodą brunetką; całkiem ładną, choć nieco grubszą niż te, które zazwyczaj mi się podobają. Jej waga nie stanowi dla mnie jednak problemu, bo urzekło mnie w niej coś innego – jej milczenie. Milczała, kiedy mnie zobaczyła, a także przez cały czas, kiedy mordowałem tego faceta. Nie po raz pierwszy była świadkiem przemocy, a nawet śmierci, dlatego wydała mi się intrygująca.
            – Kto to jest? – pyta Tanner, splatając ręce na piersi i uważnie przyglądając się śpiącej na kanapie pannie.
            – Zastałem ją w mieszkaniu gościa, którym kazałeś mi się zająć.
            – I dlatego postanowiłeś ją tu przyprowadzić? – Marszczy brwi.
            – Pomyślałem, że szkoda byłoby ją tam zostawić…
            Tanner podchodzi kilka kroków do kanapy i odgarnia włosy z twarzy śpiącej dziewczyny.
            – Jest ładna.
            Tak, jest.
            – Ale znasz zasady.
            Tak, znam.
Nie porywamy ani nie zabijamy nikogo przypadkowo. Gdyby ktoś zaczął szukać tej brunetki, a policja uznałaby ją za zaginioną, po jakimś czasie mogliby dotrzeć przez nią do nas…
            – Obudź ją – rozkazuje.
            Podnoszę szklankę, którą przed chwilą postawiłem na stole, i oblewam dziewczynę wodą.
            Po mieszkaniu roznosi się głośny jęk, gdy siada prędko i patrzy na mnie wytrzeszczonymi ze strachu oczami, po czym przenosi na chwilę spojrzenie jasnozielonych tęczówek na stojącego tuż obok mnie Tannera.
            – Jak się nazywasz? – pyta tym łagodnym tonem głosu, którego używa zawsze, kiedy próbuje być ostrożny.
            – Dina – odpowiada z obcym akcentem. Zauważam, że kładzie nacisk na ostatnią sylabę, przez co jej imię brzmi wyjątkowo dziwnie.
            – Okej, Dino, co robiłaś u Maximusa?
            Dziewczyna wydaje się wyraźnie zmieszana, słysząc dźwięk imienia tego zdechłego skurwiela.
            – To ten facet, u którego wczoraj byłaś – wyjaśnia Tanner, po czym wyciąga rękę, by wsunąć jej za ucho kosmyk rozczochranych włosów.
            – To mój właściciel – szepcze.
            – Byłaś częścią transportu, który do niego dotarł? – Przechyla głowę na bok, studiując uważnie jej ciało. Siedzi na zgiętych nogach, z rękami opuszczonymi po bokach ciała, a obcisła, czarna sukienka ledwie zakrywa jej tyłek. Nie drży, gdy Tanner jej dotyka.
            – Tak.
            – Dobrze mówisz po angielsku?
            Dina wzrusza ramionami i kiwa głową.
            – Moja mama się tu urodziła.
            – Rozumiem. Słuchaj, Dina, twój właściciel nie żyje – oznajmia jej spokojnie Tanner, a dziewczyna natychmiast spogląda na mnie zielonymi oczami. Nie odpowiada Tannerowi, ale skinieniem daje mu znak, że zrozumiała. – Chciałabyś odzyskać wolność, Dino? Czy może wolałabyś dostać nowego właściciela? – Głaszcze jej policzek, po czym łapie dziewczynę za brodę i zmusza ją, by spojrzała mu w oczy. Jej klatka piersiowa porusza się coraz szybciej, podczas gdy Tanner wsuwa kciuk do jej ust i delektuje się tym, jakie są ciepłe i wilgotne. Następnie przenosi dłonie na dekolt sukienki; łapie go mocno i jednym szarpnięciem rozrywa. Materiał opada w dół, eksponując nagie ciało dziewczyny – jej małe, ale okrągłe cycki o różowych sutkach, pasujących kolorem do ust, oraz zaokrąglony brzuszek, na którym dostrzegam sporo ciemnych piegów. Dina nie nosi majtek, jednak widzę zaledwie jej wzgórek łonowy, bo ukrywa cipkę za złączonymi udami.
            – Czy Maximus cię pieprzył?
            Dziewczyna kręci przecząco głową.
            – Hmm… Rozsuniesz przede mną nogi? – naciska dalej, choć kiedy używa tego nieznoszącego sprzeciwu głosu, jego pytania brzmią raczej jak rozkazy. Gdy przemawia takim tonem, nawet najbardziej nieśmiała dziewczyna nie potrafi mu odmówić.        Muszę przyznać, że podziwiam to w nim i nieco mu zazdroszczę.
            Dina opuszcza stopy na ziemię, posłusznie rozsuwając nogi.
            Jej cipa jest tak samo różowiutka jak sutki, a łechtaczka przypomina kształtem kwiat tulipana. Od razu wiem, że często ją wykorzystywano – rozpoznaję to nie tylko po jej zachowaniu, ale i po tym, że jej pochwa wygląda na zużytą.
            – Chcę cię powąchać. Mogę? – pyta raz jeszcze Tanner, ale tym razem również nie brzmi to jak pytanie. Dziewczyna reaguje tak, jak wszystkie inne w tej sytuacji. Prędko kiwa głową, choć robi to raczej niepewnie.
            Pomiędzy jej udami dostrzegam błyszczącą wilgoć. Nigdy nie nadawałaby się na moją lalkę, ale przyniosłem ją tutaj, żeby pobawić się z Tannerem. Tej nocy dwie nieludzkie bestie staną się sobie jeszcze bliższe.
            Tanner przyklęka na jednym kolanie i pochyla głowę, po czym wsuwa ją pomiędzy uda dziewczyny.
            – Jesteś niegrzeczną, brudną szmatą, która chce tylko tego, by ktoś wypełnił jej cipkę, prawda? – szepcze, zaciągając się jej zapachem. Na chwilę przymyka przy tym oczy, a gdy je otwiera, w bursztynowych tęczówkach dostrzegam żywy ogień. – Chciałabyś, żebym cię przerżnął?
            Dziewczyna kiwa głową. Tak. Odpowiedź zawsze brzmi „tak”.
            – Nie – warczy Tanner. – Musisz powiedzieć to na głos!
            Dina patrzy najpierw na mnie, a potem na niego. Cała jej twarz oblana jest karmazynowym rumieńcem.
            Nagle pokój wypełnia donośny, męski śmiech.
            – Ach, a więc chcesz, żebyśmy obydwaj przerżnęli twoje ociekające śluzem dziurki, co? Ale z ciebie niegrzeczna szmata! Brudna, niegrzeczna dziwka.
            Tanner chwyta ją za nadgarstki i ciągnie w górę, by stanęła tuż przy nim.
            – Którą dziurkę wybierasz, potworze? – Odwraca się w moją stronę, przytrzymując dziewczynę tyłem do mnie.
            – Odbyt – odwarkuję.
            Na jego twarzy wykwita pełen okrucieństwa uśmiech.
            Rozpina spodnie od garnituru i uwalnia spod ich materiału dużego, twardego penisa. Jego kutas jest grubszy niż mój, za to mój jest zdecydowanie dłuższy. Mając do dyspozycji tylko jedną dłoń, Tanner z niewielkim trudem zakłada prezerwatywę, by ochronić się przed tą brudną, na pewno zarażoną czymś cipą.
            – Nie wiemy, kogo wcześniej przyjmowała ta mała dziurka – śmieje się pod nosem prosto do ucha dziewczyny. – No, właściwie wcale już nie taka mała.
Rzuca drugą prezerwatywę prosto do moich rąk, a następnie unosi dziewczynę, by ta objęła go nogami w pasie i dosłownie nabija jej cipę na swojego twardego kutasa. Gdy słyszę jej pełne bólu westchnienie, robi mi się potwornie gorąco. Tanner zaciska palce na gardle dziwki, zmuszając ją, by patrzyła mu w oczy.
            – Chcę zobaczyć krew. Będziesz dla mnie krwawić? – szepcze, siadając z nią na kanapie.
            Dziewczyna posłusznie go ujeżdża, głośno wyjękując przy tym słowo „tak”.
            Dopiero kiedy Tanner odchyla się na oparcie kanapy i zdejmuje krawat, odzyskuję władzę w nogach, postanawiając wkroczyć do akcji. Zabieram krawat z jego rąk, związuję nim ręce dziwki na plecach, tuż nad tyłkiem, po czym przez chwilę obserwuję z bliska, jak się pieprzą, a mój puls coraz bardziej przyśpiesza.
W końcu wyjmuję kutasa z rozporka spodni i zakładam na niego pokrytą lubrykantem prezerwatywę. Ściągam prędko koszulkę, sięgam po ukryty w bucie nóż, zanim zrzucam z siebie resztę ubrań i pozostaję całkowicie nagi.
            Tanner ściska dziewczynę za gardło i przyciąga ją do siebie, zmuszając, by się przede mną wypięła. Ta piękna dupa tylko czeka, żebym w końcu w nią wszedł. Zaciskam palce na nożu, po czym przejeżdżam ostrzem najpierw po lewym, a potem prawym nadgarstku naszej szmaty. Kiedy z zaskoczeniem nabiera powietrza, mój chuj staje się nagle jeszcze twardszy. Rozchylam mocniej jej pośladki, pomiędzy którymi spływa czerwona rzeka, by krew przykryła obnażony przede mną odbyt.
            – To boli! – jęczy Dina, próbując odsunąć się od Tannera.
            – Ależ oczywiście – warczy jej prosto w usta. – Dobry seks musi boleć.
Kiedy mocniej zaciska palce na szyi dziewczyny, ta nie może powiedzieć już ani słowa.
            Zanurzam dłoń w zebranej na kanapie pomiędzy nogami Tannera kałuży krwi, po czym rozmazuję ją na swoim chuju i jednym, błyskawicznym ruchem wchodzę do ciasnego odbytu tej dziwki. Dina dławi się i jęczy, próbując jeszcze walczyć, ale z powodu utraty krwi szybko opada z sił. Jej mięśnie mimowolnie się rozluźniają, więc po chwili mogę wejść w nią jeszcze głębiej… i głębiej…
            – Czuję cię – szepcze do mnie Tanner, kiedy zaczynam poruszać biodrami w przód i w tył. Tak, ja również go czuję; wyczuwam jego fiuta przez cienką ściankę w ciele tej dziwki. To doznanie jest niesamowicie przyjemne. Krew Diny rozmazuje się między naszymi rozgrzanymi ciałami, aż plecy dziewczyny zaczynają przypominać miejski mural. Po chwili pozbawiona sił szmata opada na Tannera, a jej głowa przechyla się na bok. Tanner ściska ją mocniej za gardło i odwraca bladą twarz w swoją stronę.
            – Czuję, jak umiera – dyszy, nie odrywając ode mnie dzikiego spojrzenia bursztynowych oczu. W jego źrenicach płonie żywy ogień.
            Serce wali mi w piersi, a głowę wypełniają czarne chmury, gdy wbijam nóż w jej miękkie ciało i delektuję się tym, z jaką łatwością rozcina zakrwawioną skórę.
            – Jeszcze raz – nakazuje Tanner. W jego oczach zauważam już wyłącznie pożądanie.
            Srebrne ostrze wchodzi w nią jeszcze raz, i jeszcze, aż w końcu moim ciałem wstrząsa potężny orgazm. Gdy tylko się uspokajam, zdejmuję prezerwatywę i rzucam ją prędko na stół, by zaraz potem zdjąć z Tannera martwe ciało naszej dziwki.
            – Teraz wygląda lepiej – komentuje, patrząc, jak zrzucam ją na podłogę. W tej chwili nie jestem człowiekiem, a bestia, którą w sobie skrywam, pazurami rozrywa mnie od środka. Kiedy już raz pozwolę jej się zabawić, całymi godzinami nie potrafię wrócić do normalnego stanu.
            Jestem nagi, ale moje ciało ozdabia czerwona krew Diny. Dyszę i wzdycham, spoglądając na Tannera, przez cały czas nie wypuszczając z rąk noża.
            Gdy mój przyjaciel rozsiada się wygodniej na kanapie, spoglądam na jego rozpięty rozporek, zauważając, że nadal jest całkowicie twardy.
            Nasze przeciągłe, przepełnione pożądaniem spojrzenia spotykają się na dłużej. Gdy w moim ciele panuje bestia, obsesja na punkcie lalek niemal całkowicie zanika. Teraz kieruję się tylko instynktem, nie sprawuję już nad sobą zupełnie żadnej kontroli. To wyłącznie instynkt.
            – Nie doszedłeś – zauważam głosem tak niskim, że sam ledwo go rozpoznaję.
            – Nie, nie doszedłem. – Kiedy to mówi, jego penis nabrzmiewa jeszcze bardziej. Tanner jednak nie zamierza go dotykać.
            – Nie podnieciła cię? – Przesuwam dłonią po swojej klatce piersiowej, rozcierając krew Diny po rozgrzanej skórze.
Tanner nie spuszcza ze mnie wzroku. Z każdym moim ruchem jego bursztynowe tęczówki ciemnieją.
            – Nie, ona sama nie podnieciła mnie ani trochę; za to moment, w którym wzięła ostatni oddech, i jej krew rozmazana po twoim ciele jak najbardziej.
            Wciąż nie rozgryzłem tego, jak właściwie mógłbym określić Tannera. Chociaż nie jest gejem, na pewno nie jest też heteroseksualny. Prawdopodobnie mógłbym powiedzieć, że jest bi, ale to też nie byłaby do końca prawda. Nie jestem pewien, czy dla jego orientacji w ogóle istnieje jakaś specyficzna nazwa. Tanner to człowiek o niezwyczajnych preferencjach i bardzo oryginalnym guście – zupełnie tak jak ja.
            Patrząc mi głęboko w oczy, leniwie zaciska palce na swoim kutasie i zaczyna powoli poruszać nimi w górę i w dół. Wygląda na to, że sprawia mu to przyjemność… Co dziwne, jest to większa rozkosz niż ta, którą przeżywał, pieprząc tę małą dziwkę.
            Zabijanie ludzi przynosi mi szczęście. Nie pobudza już we mnie gniewu tak, jak zdarzało się kiedyś. Gdy nie szukam idealnej laleczki, znajduję euforię w zupełnie innych miejscach. Morduję. Morduję razem z Tannerem.
Nasze wspólne zabójstwa połączyły nas jeszcze bardziej. Potwór czerpie ogromną radość z tego, jak ten biedaczek jest ode mnie uzależniony.
            Przyjaciele pomagają sobie nawzajem; drapieżniki wabią swoje ofiary na różne sposoby.
            Dotykam mokrą dłonią swojego chuja, a Tanner przygląda się, jak rozmazuję na nim wciąż ciepłą krew. Mój pokryty czerwoną posoką penis powoli budzi się do życia, zaczynając coraz bardziej twardnieć.
            Przyjaciel pochyla się w przód i przesuwa palcami po moim podbrzuszu, by zebrać z niego nieco krwi. Czując na sobie obcy dotyk, przeszywa mnie dreszcz, którego nigdy bym się nie spodziewał. Spoglądam, jak Tanner masturbuje się jej krwią; obserwuję jego tempo i sam staram się je naśladować. Nie odrywamy od siebie intensywnych, ciężkich spojrzeń. Nie jestem gejem i nie kręcą mnie faceci, ale mam wobec Tannera dług, którego nigdy nie zdołam spłacić. Dlatego właśnie próbuję odkryć jego potrzeby, dowiedzieć się, co go podnieca, i starać się mu to zapewnić, poza tym umacnia to naszą więź.
            Naszą braterską więź…
            Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
            Partnerami.
            Panem i Potworem.
Problem w tym, że on nie wie jeszcze, kto jest kim.
            Opiera się na kanapie i porusza dłonią coraz szybciej. Kiedy zamyka oczy, a z jego gardła wydostaje się gardłowy jęk, mój potwór momentalnie budzi się do życia. Tanner szczytuje; ja również. Stojąc tuż nad nim, brudzę spermą jego spodnie. Ta ogromna potrzeba wrze we mnie i zaraz wybuchnie… Żądza, pragnienie, chuć; świadomość, że właśnie oznaczyłem swoje terytorium.
            Tanner uważa, że to on mnie odnalazł. Myśli, że jestem jego małym podopiecznym.
            Chyba zapomniał, kto z nas dwóch jest kolekcjonerem. Od dzieciństwa zbierałem lalki; tworzyłem je, rzeźbiłem na kształt ideału, kochałem i trzymałem blisko siebie. Więziłem je i nie pozwalałem im odejść.
            Tanner należy do mnie.
            Jego również przy sobie zatrzymam.
            Nieważne, czy uważa mnie za przyjaciela, brata czy pieprzonego sługusa.
            Coś w końcu zbliży nas za bardzo. Wtedy będzie mój. Liczy się cierpliwość. Tanner sam ciągle powtarza, bym był cierpliwy: aby dostać to, czego pragnę, potrzebuję czasu i wyczucia. Nie mogę popełnić żadnego błędu.
            Pomagając Tannerowi dojść i ulegając jego niecodziennym zachciankom, zbliżam się o kolejny krok do zrealizowania swojego doskonałego planu. Podoba mi się, że on mnie potrzebuje, nawet jeśli tylko do osiągnięcia orgazmu. Jego potrzeba będzie stale rosła, a on uzależni się jeszcze bardziej, aż w końcu straci nad tym kontrolę. Upewnię się, że właśnie tak będzie. Tanner jest częścią mojej kolekcji – jednym ze składników mojego wiecznego szczęścia.
            Jaki człowiek w końcu nie stałby się szczęśliwy, mając przy sobie najlepszego przyjaciela, dawno zaginioną siostrę i ulubioną laleczkę?
            Reszta świata nazwałaby to „rodziną”.
            Ja nazywam swoją własnością.





Buziaki MrsBookBook 😙

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © MrsBookBook , Blogger