Tytuł: “Polana”
Autor: Marcel Moss
Wydawnictwo: Filia
Data premiery: 10 kwietnia 2024
Ilość stron: 428 stron
Cena: 47,90 zł
Ocena: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐✩✩✩
Wieś Runowo skrywa wiele tajemnic. Jej mieszkańcami wstrząsa zaginięcie Artura Krynickiego, zwyczajnie pewnego wieczoru nie wrócił. Głównym podejrzanym jest lokalny biznesmen, u którego poszukiwany miał zaciągnięty dług.
Miesiąc później z rzeki zostaje wyłowione ciało kobiety. Podejrzewają, iż jest to ciało Lilii Malczewskiej, która jest uznawana za nawiedzoną, żyje na uboczu i nie utrzymuje z nikim kontaktu. By potwierdzić przypuszczenia, śledczy kontaktują się z jej bratem bliźniakiem Samborem Malczewskim. Ten były policjant przybywa do Runowa, jednak od około trzydziestu lat nie miał kontaktu z siostrą. Niechętnie, ale podejmuje się wyzwania i rozwiązania zagadki śmierci swojej siostry.
Czy Malczewskiemu uda się rozwiązać sprawę? Co ze śmiercią Lilii ma rodzinna tragedia sprzed lat? I jakie tajemnice skrywa pewna polana w lesie, której wszyscy unikają?
Akcja w tej książce rozkręca się bardzo powoli, czego się nie spodziewałam. We wcześniejszych historiach stworzonych przez autora wszystko rozgrywało się zdecydowanie szybciej i również na to byłam przygotowana przy tej książce. Bardzo powoli poznajemy całą rodzinę Malczewskich.
Muszę przyznać, że bardzo polubiłam postać Sambora, jego styl bycia, to że nie przejmował się zbytnio niczym, zwyczajnie miał gdzieś, co sobie o nim ludzie pomyślą.
Ta historia wywołała u mnie dosyć sporo emocji, tak bardzo było mi przykro gdy czytałam o tym jak Malczewski był traktowany przez rówieśników, zupełnie nie wiem czemu, bo to nie był pierwszy raz gdy czytałam o takich sytuacjach w książce. Tu jakoś tak mnie to ruszyło.
Trochę ciężko było mi się wciągnąć w tą historię. Wszystko toczyło się bardzo wolno. Niektóre opisy wydawały mi się zwyczajnie zbędne, co mnie trochę irytowało, jednak gdy zaczęłam zbliżać się ku końcowi historii, okazało się że wszystko było dosyć istotne.
Autor wprowadził w tę powieść elementy wierzeń i legend, co muszę przyznać naprawdę mi się podobało. Gdzie ja ogólnie nie jestem jakąś wielką fanką takich rzeczy.
Na czytaniu tej książki trochę mi zeszło. Gdy tylko przebrnęłam przez wydawać by się mogło zbędne opisy, Marcel Moss zaserwował nam nie jeden zwrot akcji, co sprawiło, że dalej czytałam już z zapartym tchem.
Aczkolwiek cała historia mi się podobała i na pewno sięgnę po kolejne książki autora, a mało tego nawet skuszę się na przeczytanie tych już wydanych wcześniej.
Egzemplarz do recenzji otrzymał przy współpracy reklamowej z wydawnictwem
Buziaki MrsBookBook 😙
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz