Tytuł: „Srebrna łyżeczka”
Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Data premiery: 14 lipca 2021
Liczba stron: 350 stron
Cena: 42,90 zł
Ocena: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐✩✩
Historia kobiety, która przeszła w życiu wiele. Traumy z przeszłości sprawiły, że zamknęła się w sobie i skupiła na karierze. Aż nagle ktoś pokazał jej, że można żyć inaczej. Ktoś przetarł zabrudzoną szybę i pokazał zupełnie inny świat.
Pewnego dnia Lidia dostaje list od tajemniczej kobiety, która przedstawia się jako przyjaciółka rodziny. Chce jej przekazać w spadku mieszkanie. Niczego więcej nie wyjaśnia.
Kim jest ta kobieta?
Dlaczego tak jej na tym zależy?
Nawiązuje się między nimi przyjaźń. Starsza kobieta uczy ją wrażliwości i wiary w lepsze jutro. Nadal jednak nie wyjaśnia, skąd są srebrne łyżeczki i dlaczego mają być właśnie jej. Po jej odejściu Lidia chce dowiedzieć się prawdy. W końcu odkrywa tajemnicę, która wywraca jej życie do góry nogami.
Tajemnicę, dzięki której odnajduje spokój i szczęście.
Życie jest pełne niespodzianek i zwrotów akcji.
Gdy wydaje nam się, że już nic dobrego nas nie spotka, nagle dzieje się coś niezwykłego. Spotykamy kogoś, kto pokazuje nam, że można żyć inaczej. Musimy tylko w to uwierzyć.
Opis pochodzi od wydawcy.
Wszystko zaczyna się od tajemniczego listu, który otrzymuje Lidia, w którym główna bohaterka dowiaduje się, że kobieta, która niby zna jej rodziców chce przekazać jej spadek. Młoda kobieta nie wie co ma o tym myśleć, lecz w między czasie poznajemy jej przeszłość. To że nie miała dzieciństwa bo musiała opiekować się matką alkoholiczką, to że dzięki lekarzowi Konradowi, jakoś łatwiej jej było pogodzić się z tym, że jej jedyna rodzina jaką miała odeszła. Oraz to, że bardzo młodo wyszła za mąż. Jednak te małżeństwo przez jej głupotę się rozpadło.
Co jeszcze spotkało Lidię? Czy uda jej się odnaleźć miłość? I co to za kobieta, która chce jej zapisać spadek?
Jak już pewnie wiecie po książki Magdaleny Witkiewicz sięgam w ciemno. Po prostu wiem, że się nie zawiodę i tak też było w tym przypadku, chociaż ta książka nie chwyciła mnie aż tak za serce jak przy poprzednich historiach tej autorki.
"[...] Tylko był jeden problem - miłość nie przychodzi na życzenie, miłość często zjawia się jak nieproszony gość, a gdy się ją woła, ucieka i udaje, że nas zupełnie nie słyszy. Czasem ktoś się pod nią podszywa. Wydaje ci się, że to ona, ale po bliższym poznaniu wiesz, że to nie jest miłość, tylko jakiś lepszy lub gorszy jej falsyfikat. Być może komuś mógłby się podobać, ale nie mnie, bo wiedziałam, jak wygląda prawdziwe uczucie. Znałem je. To ono dawniej stanowiło sens mojego życia i to ono obecnie ten sens mi odbierało."
Głowna bohaterka dzieciństwa lekkiego nie miała, bo zamiast wieść beztroskie dzieciństwo to ona musiała szybko dorosnąć by zająć się własną matką, która nadużywała alkoholu. To ona musiała sama zadbać o to by było co jeść, by było czysto, a dodatkowo by nie zawalić szkoły. Gdy matka umiera, z pomocą przychodzi jej zupełnie obca osoba, Konrad, który jest lekarzem. On jest od niej o dwanaście lat starszy jednak im to zupełnie nie przeszkadza. Później jednak coś zaczyna się psuć, on chciał jej dać wolność, by zasmakowała tego co ją ominęło. Lidia jednak za bardzo dała się ponieść tej wolności przez co wszystko zaczyna się sypać jak domek z kart.
Książkę czyta się w ekspresowym tempie i bardzo przyjemnie. Autorka po raz kolejny poprzez historię przekazuje nam bardzo wiele ważnych treści. Na przykład to, że dla miłości nie liczy się wiek, że jeśli to jest ta jedyna miłość to jest się w stanie znieść dla niej naprawdę bardzo wiele. Jednak czasem zdajemy sobie z tego sprawę niestety już po fakcie, aczkolwiek o ile ta druga osoba żyje to wszystko można spróbować jeszcze naprawić.
Książka mi się bardzo podobała, jednak uważam ją za nieco słabszą od poprzednich książek autorki. Zabrakło mi tu momentu, który wywołałby u mnie wzruszenie, wręcz chwycił za serce. Ale zachęcam Was byście sami się przekonali co sądzicie o tej książce.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję:
Buziaki MrsBookBook 😙
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz