Tytuł: „Ten dom jest mój”
Autor: Dorte Hansen
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data premiery: 14 października 2020
Ilość stron: 319 stron
Cena: 39,90 zł
Ocena: ⭐⭐⭐⭐✩✩✩✩✩✩
Ironiczna i opowiedziana z humorem historia dwóch samotniczek, które niespodziewanie odnajdują coś, czego nie szukały – rodzinę.
Vera ma pięć lat, kiedy w 1945 roku wraz z matką ucieka z Prus Wschodnich do Starego Kraju, w którym jest nazywana „polaczkowym dzieckiem”. Przez całe życie czuje się obco w wielkim zimnym domu, a mimo to nie potrafi go opuścić. Sześćdziesiąt lat później u jego drzwi staje nagle siostrzenica Very, Anne, która uciekła z synkiem z modnej hamburskiej dzielnicy Ottensen. Vera i Anne są sobie obce, lecz zarazem wiele je łączy.
Opis pochodzi od wydawcy.
Muszę się wam przyznać, że ciężko mi cokolwiek napisać na temat tej książki. Skusiłam się na tę pozycje, ze względu, że jakiś czas temu została mi ona polecona, opis również nawet mnie zachęcił. Fakt książka długo czekała na swoją kolej, aż w końcu przyszedł jej czas i … nie przypadła mi do gustu.
Historia Very, która wraz z matką uciekają do Starego Kraju. Jakiś czas później, główna bohaterka zostaje porzucona przez matkę, która znalazła sobie kogoś i tak nastoletnia dziewczynka zostaje w starym domu sama z wujem. Po kilkudziesięciu latach pod drzwiami domu Very zjawia się córka jej przyrodniej siostry. Anna po rozstaniu z mężem wraz z synkiem Leonem nie szuka wsparcia u matki, tylko postanawia wyjechać do ciotki. Musicie też wiedzieć, że nasz główna bohaterka jest osobą specyficzną, jej jedynym znajomym jest sąsiad, więc zdziwiona byłam, że zgodziła się przygarnąć Anne z Leonem. Oczywiście nie obyło się bez postawienia warunków, a wprawdzie jednego, dom ma wyglądać schludnie. I tak Anne zabrała się do pracy.
Jaka jest dokładna historia Very i jej matki? Czemu Anne nie poprosiła o pomoc swojej rodzicielki tylko wyjechała do ciotki?
Odniosłam wrażenie, że jest to książka o samotności jak i o relacjach między matką i córką. Zrozumiałam też, że każdy z nas inaczej będzie sobie radził z tą samotnością. Jedni będą szukać zajęcia w pracach domowych, czy ogrodowych, a innym nie będzie zupełnie zależało na wyglądzie jego otoczenia (bo i po co), będą woleli wyjść na spacer, wybrać się na przejażdżkę konno czy rowerem. Każdy z nas jest inny, i potrzebuje czegoś innego.
Zdecydowanie plusem tej książki, jak dla mnie oczywiście, jest to, że akcja toczy się w Hamburgu i jego okolicach. Sama od pięciu lat mieszkam w tym mieście, więc przyjemnie czytało mi się o tym otoczeniu.
Jednak niestety zupełnie nie mogłam się połapać w stylu pisania autorki. Przykładowo, mężczyzna A, wchodzi do domu mężczyzny B, wita się i myśli sobie, że pan B to będzie świetny materiał na artykuł do gazety, jednak pan B postanawia powspominać sobie to jak jego znajomi go odwiedzają na wiosce, bez zapowiedzi i jak go to drażni. A nagle na koniec rozdziału znów znajdujemy się w kuchni mężczyzny B, dosłownie na dwa trzy, zdania. Zupełnie w takich przeskokach nie mogłam się odnaleźć.
Jeśli lubicie czytać literaturę piękną, bo właśnie do tej kategorii zaliczana jest ta książka, to przekonajcie się sami, może akurat wam przypadnie do gustu, albo zachęcam też do poczytania innych recenzji, bo pozytywnych opinii jest bardzo dużo.
Książkę otrzymałam przy współpracy z wydawnictwem:
Buziaki MrsBookBook 😙
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz